W Holandii najgorszy scenariusz się nie sprawdził, jeśli chodzi o liczbę zachorowań. Sytuacja jest w miarę opanowana. Ludzi natomiast można podzielić na trzy kategorie. O tym, jak wygląda życie Polaków mieszkających za granicą w czasie epidemii, opowiedział Marcin Wiśniewski, który od kilku lat mieszka i pracuje w Rotterdamie.
- Podczas tego całego „BUM” z Covid-19 największym problemem były produkty w sklepach, jak papier toaletowy, mąka, drożdże, chleb, ryż, kasza – opowiada Marcin, mieszkający w Rotterdamie. - Trudnością jest też dostanie się do pewnych miejsc. Służby miejskie blokują drogi i pytają w jakim celu udajesz się w to miejsce, i skąd przyjeżdżasz. W Polsce jest chyba podobnie.
Mężczyzna zauważył podział mieszkańców Rotterdamu na trzy zasadnicze grupy.
- Od samego początku, jak tylko to się zaczęło można było podzielić ludzi na trzy grupy. Grupa pierwsza „Totalni panikarze siejący zamęt i chaos”, grupa umiarkowana „Starają się przestrzegać zasad, nałożonych przez rząd”, ale nic ponad to. Ostatnia grupa ludzi, którzy zupełnie się nie przejmują zagrożeniem i organizują sobie grille, ogniska, imprezy – wyjaśnia Marcin.
Nie ma również obowiązku noszenia środków ochrony osobistej w przestrzeni publicznej.
- Maseczki są obowiązkowe jedynie w sklepach. Chociaż tak jak każdy wie, one nie pomagają, ani nie zabezpieczają przed zakażeniem koronawirusem, tylko przed zarażaniem. A jeśli chodzi o to, czy ludzie na ulicach mają te maseczki, to jakoś tam wybiórczo owszem, ale nie wszyscy – wyjaśnia Marcin z Rotterdamu.
Czy jest, coś czym martwi się Polak mieszkający za granicą? Oczywiście, niepokoi go sytuacja w naszym kraju i podejście rządu do przedsiębiorców.
- Mi najbardziej jest szkoda Polski i Polaków, przez to co rząd robi z nimi – mówi Marcin Wiśniewski. – Bardzo zaniepokoiła mnie wypowiedź Pana Kaczyńskiego: „Jeśli ktoś teraz nie daje sobie rady prowadzić biznes w czasie Pandemii, to powinien zająć się czymś innym”. Uważam, że jeśli ktoś nie nadaje się do polityki to powinien zająć się czymś innym. Może zwierzętami domowymi? – sugeruje.
Mężczyzna nie słyszał też, aby Polacy mieszkający za granicą otrzymywali jakieś wsparcie od rządu. Nie planuje powrotu do Polski, bez względu na to czy stan epidemii się wydłuży, czy nie. W przyszłości chce osiąść na stałe w Holandii.