Kto z Was wierzy w bajki i szczęśliwe zakończenia? Ja wierzę. Mało tego mam dowody, że cuda i happy end-y, tworzą ludzie, jeśli tylko tego bardzo chcą.
Pamiętacie nasz radiowy film z 11 listopada ubiegłego roku, kiedy to zawitaliśmy do domu Pawła Kujawskiego w Sochocinie. Razem z „Kujasiem” i Asią Andruchewicz nagraliśmy dla Was kilkuminutowy film, który poruszył serca wielu tysięcy ludzi. Potencjalnie dotarł nawet do 1,5 mln odbiorców facebookowym. Zadaniem pomocy dla Pawła z czterończynowym porażeniem, było dokończenie budowy nowego domu. Cel był ambitny, bo założyliśmy sobie, by zrealizować go już na święta Bożego Narodzenia czyli w zaledwie sześć tygodni. Co prawda idealnie w czasie nie udało się zmieścić, gdyż ostatnie prace były wykonywane wczoraj, ale „cud” się ziścił.
Ziścił się dzięki współpracy wielu ludzi, których serca są tak ogromne, że aż dziw bierze, iż mieszczą się w ich śródpiersiach. Czas zatem jeszcze raz, podkreślić wagę i skalę wykonanej pracy oraz nisko pokłonić się tym, dla których słowo „wartości” to nie wyświechtany slogan, którym można rzucać na prawo i lewo. Oddajmy jednak cesarzowi, opppsss przepraszam, wróć ...
Cesarzowej co cesarskie. Asia Andruchewicz postać absolutnie kluczowa w całej misji budowy domu. To ona położyła pierwszą i ostatnią symboliczną cegiełkę. Z Pawłem znają się niemal od niemowlaka. Przeżyli wiele dobrego i złego, przed i po wypadku Pawła. Zawsze mogli na siebie liczyć. Także w sytuacjach bardzo smutnych, gdy odeszła mama „Kujasia”.
Jaka jest Asia? Jedni mówią o niej „anioł”, inni „zwierciadło bez skazy”, jeszcze inni podkreślają iż nigdy się na niej nie zawiedli. A ona robi swoje. Rozdaje uśmiechy, zaraża entuzjazmem i po prostu pomaga innym. Od wielu lat. Zarzeka się, że nie weźmie udziału w najbliższych wyborach. Pani Starosto, Panie Burmistrzu - możecie przynajmniej na razie spać spokojnie...
Pokłony dla Łukasza Piotrowskiego, nadzorującego cały projekt i wykonującego szereg zajęć od hydrauliki po inne czynności. Na Łukasza zawsze można było liczyć i spokojnie można to także napisać i powiedzieć w formie czasu przyszłego.
Na placu budowy przy ulicy Nadrzecznej w ostatnich miesiącach sochocińscy przechodnie, mogli też zobaczyć „Pana Jarka” czyli Jarosława Pakulskiego. 45-latka z lekko misiowatą posturą i specyficznym szyderczym humorem, nie sposób nie polubić po krótkiej pogawędce. W trakcie budowy większość prac wykonał niemal za darmo. Dlaczego? Bo ma w sobie wartości. No cóż, złoty człowiek.
Brawa również dla ochotników z gminy Sochocin, którzy albo pomagali w pracach albo dostarczali odpowiedni sprzęt. Co warto podkreślić byli do dyspozycji na każdy telefon.
Wyróżnienie dla Sławomira Jarosławskiego, prezesa „Stowarzyszenia Idziemy na Spacer”, który wymiernie pomógł w rozpoczęciu zadania a później w zbiórce finansowej.
Chwalić mógłbym jeszcze przynajmniej kilka kolejnych akapitów, ale nie zrobię tego, bo wiem, że bardzo wielu ludzi pomogło bezinteresownie, przelewając pieniądze albo dostarczając potrzebną infrastrukturą do dokończenie budowy zarówno wewnątrz domu jak i przed nim po prostu z potrzeby serca. Przed wszystkimi ściągam radiową czapeczkę z głowy i mówię zwykłe-niezwykłe: „DZIĘKUJĘ”. Wiem, że dla Państwa to: „DZIĘKUJE” ma odpowiedni wymiar i moc. Dlaczego? Bo macie w sobie wartość empatii i wsparcia dla potrzebujących.
Samych siebie jako Radio Płońsk nie będziemy chwalić, bo my po prostu zawsze jesteśmy tam gdzie ktoś prosi o pomoc. Dla nas przyjemnością i obowiązkiem jest realizowanie takich tematów.
Piszę ten felieton i szukam w głowie logicznego wytłumaczenia tego „cudu”, jakim jest tak szybkie zakończenie budowy domu Pawła. Mam nieodparte wrażenie, że miłość zbudowała ten dom i cały czas wokół niego się unosi. Miłość Pawła do Asi i Asi do Pawła w XXI wieku, jest coraz mniej spotykana. Miłość, gdzie bezinteresowna pomoc bierze górę nad wyścigiem po: laury, pieniądze i popularność.
Historia powstania domu zrodziła też nową miłość. Nie mam wątpliwości, że bardzo wyjątkową dla pewnej pary osób, która również uczestniczyła w tej szczęśliwie zakończonej misji. O niej jednak jeszcze dziś, napisać nie mogę. Pewnie kiedyś to zrobię ...
Chciałbym by cała historia dokończenia budowy domu dla Pawła stała się pewnego rodzaju refleksją dla czytających, aby nigdy nie wątpili w wartości. W nich jest siła zaklęta. To taka siła, która pozwala pisać bajki ze szczęśliwym zakończeniem. Nie na szklanym ekranie a w codziennym szaroburym życiu.