Gmina Sochocin konsultuje z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska, Wodami Polskimi i Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym, w jakim stopniu będzie oddziałowywać na środowisko chlewnia, która ma powstać w Żelechach. Te trzy instytucje wydadzą opinię w tej sprawie, która może zamknąć, ale też otworzyć dalszą drogę inwestora dla zrealizowania swojego biznesu.
Inwestor z zagranicznym kapitałem złożył w gminie wniosek, który uruchomił postępowanie administracyjne w tej sprawie. Wnioskodawca złożył też w urzędzie raport o oddziaływaniu tego przedsięwzięcia na środowisko. Kluczowe jest dla niego otrzymanie teraz pozytywnej decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, następnie będzie mógł starać się o pozwolenie na budowę. W zamyśle inwestora, jak już wiedzą mieszkańcy, jest wybudowanie obiektu inwentarskiego do chowu trzody chlewnej, w którym ma znajdować się 2 tys. tuczników. Ma także powstać cała niezbędna infrastruktura.
Mieszkańcy wsi Żelechy i okoliczynych protestują przeciwko tej inwestycji. Kategorycznie sprzeciwiają się przemysłowej hodowli trzody chlewnej na swoim terenie. Mieszkańcy o planach budowy chlewni w ich miejscowości dowiedzieli się z tablicy informacyjnej u miejscowego sołtysa, gdzie zamieszczono obwieszczenie w tej sprawie.
W sprzeciwie napisali petycję do władz gminy. Zwracają uwagę nie tylko na uciążliwości zapachowe, które mogą wystąpić, a tych najbardziej się obawiają, ale też na spadek cen własnych działek i nieruchomości. Najbliższe zabudowania będą znajdować się w odległości 150-180 metrów.
Mieszkańcy oczekują od władz gminy pomocy, aby radni i burmistrz zablokowali niechcianą przez nich inwestycję. W rozmowie z Radiem Płońsk, burmistrz Sochocina Jerzy Ryziński podkreśla, że musi działać zgodnie z literą prawa, choć rozumie niepokoje mieszkańców. Wiele zależy od opinii wcześniej wspomnianych już trzech instytucji.
Trzeba podkreślić, że jeśli inwestor nie uzyska opinii o środowiskowych uwarunkowaniach, przysługuje mu odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego i wojewódzkiego sądu administracyjnego. Całe postępowanie wydłużają zazwyczaj uwagi kierowane przez mieszkańców czy organizacje ekologiczne. Opór sochocińskiego społeczeństwa, jak słychać, jest duży. Proces powstania wspomnianej chlewni może trwać nawet kilka lat, chyba, że inwestor się wycofa. Na razie żaden jego przedstawieciel nie pojawił się na spotkaniu z mieszkańcami, aby ich przekonać do planowanej inwestycji.