„Żądamy zakończenia plandemii” – grzmi pierwsze zdanie opisu facebook`owego wydarzenia, które na jutro zaplanowane jest w Płocku.
Faktem jest, że wciąż trwająca pandemia koronawirusa podzieliła społeczeństwo, ale dla części problemem nie jest tylko obowiązek zasłaniania ust i nosa, ale także dostęp do publicznej służby zdrowia, o czym mówił nam organizator płockiego protestu – Damian Jóźwiak.
- Walczymy przede wszystkim o to, żebyśmy mieli dostęp do służby zdrowia. Chodzi nam także o te „śmieszne” restrykcje na zewnątrz, czyli maski, przyłbice, szaliki itd. Jeżeli rządzący chcą coś wprowadzić, to niech zrobią to prawnie, bo na tę chwilę wszystko robione jest bezprawnie. Jeżeli mamy konstytucję i prawo, to trzymajmy się tego wszyscy, a nie tylko część albo wybrani – informuje nas Jóźwiak
„Żądamy zaniechania wszelkich testów, izolacji i kwarantanny” - czytamy dodatkowo na facebook`owej stronie wydarzenia. "Marsz o wolność", bo taką oficjalnie nazwę nosi sobotnie spotkanie, to kontynuacja protestów, które odbyły się w Polsce od początku ogłoszenia epidemii. 10 października protesty odbędą się w całej Polsce, jako zapowiedź wielkiego marszu ulicami Warszawy i innych państw na całym świecie 24 października.
- Nie może się tak dziać. To nie jest tak, jak to o nas mówią, że jesteśmy „płaskoziemcami”, bo nie wierzymy w wirusa. Nikt z nas nie powiedział, że wirus nie istnieje. Jak mówią wirusolodzy i książki – koronawirusy zostały wykryte w latach 60-tych, pewnie były dużo wcześniej i będą do końca świata. Znalezienie sobie jednego wirusa i testów na niego, choć odnośnie ich wiarygodności również są różne zdania, zamykanie całych gospodarek i ludzi mija się z celem - podkreśla Damian Jóźwiak.
Uczestnicy protestu spotkają się w sobotę o 13:00 pod płockim urzędem miejskim skąd przemaszerują ulicami miasta pod Teatr Dramatyczny.