W mazowieckiej tradycji na wigilijnym stole musiały znaleźć się potrawy postne, a ich liczba uzależniona była od zamożności domu. W wielu wiejskich domach było skromnie, a na kolację podawano tylko kapustę, ziemniaki i śledzia. Domownicy musieli spróbować wszystkich potraw – wróżyło to urodzaj.
Na wigilijnym stole koniecznie musiały się znaleźć potrawy z darów pola, sadu, ogrodu i lasu. Na dworskich stołach i mieszczańskich królował barszcz czerwony z uszkami i ziemniaki. Jadano też ryby przyrządzane na różne sposoby.
- Liczba potraw wigilijnych w zależności od zamożności domu była różna, nie było ich aż dwunastu, ale na stole wigilijnym powinny się pojawić potrawy przygotowane zgodnie z zasadą, co daje pole, ogród i las, dlatego pojawiały się potrawy z kaszy, kapusty, grochu, ziemniaków, maku, grzybów, suszonych owoców, uzupełnione te potrawy były o śledzie, a w zamożnych domach smażone słodkowodne ryby. Potrawy, które pojawiały się na wigilijnym stole to śledzie z ziemniakami, kapusta z grochem, smażona ryba, pierogi z kapustą i grzybami, kluski z makiem, barszcz lub zupa grzybowa na zakwasie z kiszonej kapusty lub zupa owocowa. Na koniec wieczerzy wigilijnej były podawane pampuchy, czyli takie słodkie racuchy, które były popijane kompotem z suszu - opisuje Ewa Rutkowska etnografka z Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.
Zupełnie inaczej wyglądało menu bożonarodzeniowe. W pierwszy dzień świąt na śniadanie jadano przygotowany wcześniej żur z jajkami i kiełbasą, a często zadowalano się wyłącznie plackiem drożdżowym, popijanym kawą zbożową. Na obiad jadano zimne mięsa i kiełbasy z chlebem. Za to drugiego dnia świąt na stoły trafiały wędzone w owocowym dymie wędliny, charakterystyczne trzęsionki, czyli mięsne galarety z formy, pasztety, jaja i ciasta: makowce, serniki i drożdżowe z kruszonkami.