Bezskuteczne okazują się coroczne apele strażaków i leśników dotyczące wypalania traw. Początek wysokich temperatur to dla służb ratunkowych okres wytężonej pracy skupionej wokół gaszenia wymykających się spod kontroli pożarów, które często przenoszą się do lasów.
Tylko w tym roku Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Płońsku zanotowała już 6 tego typu interwencji, ale przenosząc się na obszar całego województwa – mundurowi wyjeżdżali już do przeszło 520 razy.
- Co roku, mimo apeli, ludzie cały czas wypalają trawy twierdząc, że jest to bardzo dobre dla ziemi. Nic bardziej mylnego. Pożary, które powstają na skutek wypalania traw są bardzo niebezpieczne. Absolutnie nie zgadzam się z tym, że jest to dobre dla ziemi, bowiem się wyjaławia, obniża się poziom próchnicy, giną zwierzęta i rośliny, ale także ludzie - przyznaje st. bryg. Janusz Majewski, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Płońsku.
Jak dodaje – często zaczyna się niewinnie, od ognia podłożonego na niewielkim obszarze, ale czynnikiem, który wpływa na szybkie rozprzestrzenianie się ognia są podmuchy wiatru i jego zmienność. Często zagrożone są także sąsiadujące z wypalanym terenem budynki.
- Ludzie bardzo często się do tego sami przyznają. Mówią, że zaczyna się niewinnie od niewielkiego ogniska, a dochodzi do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia. Kary są też nakładane na rolników, którzy tracą dopłaty bezpośrednie, a jest to równie dotkliwe. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może zmniejszyć lub w skrajnych przypadkach całkowicie odebrać dopłaty bezpośrednie za dany rok - dodaje Majewski.
Wypalanie traw zagrożone jest także aresztem, naganą lub grzywną sięgającą 5 tys. zł.