W dobie koronawirusa ze względu na wiele obostrzeń również przyszli rodzice muszą spodziewać się innego porodu niż do tej pory. Przyszli tatusiowie mogą odprowadzić swoje żony i partnerki przed wejście do szpitala i na tym ich wsparcie się kończy. Pozostaje videoczat z rodzącą i kontakt z personelem.W przypadku płońskiego szpitala ze względu na bezpieczeństwo pacjentów jak i personelu również nie brakuje zmian. Każda kobieta przed przyjściem na świat dziecka ma wykonywane badanie pod kątem koronawirusa.
- Wszystkie pacjentki dla bezpieczeństwa innych osób z oddziału ginekologiczno-położniczego mają wykonywane darmowe badanie na koronawirusa. W sytuacji gdyby u mamy dziecka wynik byłby pozytywny jesteśmy przygotowani na odebranie porodu. Jest to oczywiście poród zwiększonego ryzyka, ale cały personel jest na taką możliwość gotowy. Później decyzją ordynatora i szefa Sanepidu mama i dziecko trafiają na kwarantannę. Wszystko też zależy od stanu pacjentki czy może zostać przewieziona do szpitala jednoimiennego tuż po porodzie - powiedział dr Piotr Gryglas, rzecznik płońskiego szpitala.
Nadal wstrzymane są porody rodzinne. Przyszli ojcowie oraz bliscy ze względu na panującą pandemię nie mogą odwiedzać pacjentek oraz niemowlaków na oddziałach przed, w trakcie i po narodzinach. Tym samym by zobaczyć noworodka muszą poczekać do wypisu mamy i dziecka ze szpiala.
- Nadal obowiązuje zakaz rodzinnych porodów, więc mężowie nie mogą być ze swoimi żonami przy porodzie i nadal nie mogą ich odwiedzać w oddziale ginekologiczno-położniczym czy noworodkowym. Pamiętajmy, że w dobie koronawirusa każdy odwiedzający może stanowić potencjalne zagrożennie dla pacjentów- tłumaczy dr Piotr Gryglas.
W części szpitali na Mazowszu wprowadzono możliwość wykonania badania na obecność koronawirusa również dla ojców, którzy chcą być przy porodzie. Są one płatne. Ich koszt to od 400 do 800 zł. Wynik ważny jest od 3 do 7 dni. Płoński szpital takiej możliwości ze względów bezpieczeństwa nie przewiduje, choć Minister Zdrowia na konferencji prasowej przyznał, że zakazu nigdy nie było dodając, że wiele zależy tu od danej jednostki czy gwarantuje ona możliwość izolacji jednej rodziny od drugiej. Od kilku tygodni fundacje, aktywiści i kobiety w ciąży domagają się zmian. Na ministerialne biurko trafiły petycje z prośbą zmian. Czy do nich dojdzie?