Pomimo prawidłowego oznakowania remontowanej drogi krajowej numer 7 kierowcy niestety nie stosują się do tymczasowego oznakowania i wskutek niedostosowania prędkości dochodzi do kolizji. Policja informuje o kolejnych zdarzeniach, które na szczęście skończyły się szczęśliwie dla kierujących, ale przestrzega - noga z gazu i patrzcie na znaki, bo może skończyć się tragicznie.
Szczególnie newralgiczny odcinek obecnie znajduje się na wysokości Zakroczymia, gdzie wykonawca prowadzi prace i obowiązują tam ograniczenia w poruszaniu się pojazdów. Trzeba uważać na nierówności i uskoki, o których informują znaki. To już kolejne zdarzenia, do których doszło na tym odcinku w ostatnim czasie.
W ciągu tylko jednego dnia, w czwartek [14 listopada] swoją jazdę w rowie zakończyło dwóch kierowców. Jak przekazuje Radiu PŁOŃSK rzeczniczka KPP w Nowym Dworze, Joanna Wielocha do pierwszego zdarzenia z udziałem 65-letniego kierowcy mitsubishi, doszło przed godz. 22.00 na wysokości Zakroczymia na pasie w kierunku stolicy. Kierowca nie dostosował prędkości do warunków na drodze i wylądował w rowie. Na szczęście wyszedł ze zdarzenia bez szwanku.
Do kolejnego zdarzenia doszło pół godziny później tylko już na pasie w kierunku Gdańska, ale praktycznie w tym samym miejscu. Kierująca skodą 26-latka także nie dostosowała prędkości do obowiązujących warunków drogowych i wjechała do rowu.
Kolejne zdarzenie na remontowanej S7 miało miejsce w niedzielę [17.11]. Strażacy podają, że do zdarzenia doszło także w Zakroczymiu na S7. - W wyniku zdarzenia jedna osoba została zabrana do szpitala - czytamy w komunikacie. Kierujący audi 26-latek także nie dostosował prędkości do panujących warunków. Zdarzenie zakwalifikowano, jako kolizję.
Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu pisaliśmy również o zdarzeniach drogowych:
fot. KPPSP w NDM