Choć przed tym meczem tylko patrząc na tabelę rozgrywek ligi okręgowej można było zakładać, że Sona Nowe Miasto jest faworytem spotkania z Ostrovią Ostrów Mazowiecką, to już wnikliwiej obserwując personalia obu drużyn, dużo więcej strat było po stronie graczy z Nowego Miasta. Początek meczu udowodnił jednak, że nawet wykluczenia, kontuzje czy zakazy gry nie są w stanie załamać podopiecznych Bartosza Kaczora. Od razu narzucili swój styl i objęli prowadzenie po golu Krzysztofa Zdunka. Niestety była to jedyna bramka gospodarzy w tym spotkaniu. Rywale odpowiedzieli trzema trafieniami.
- Zakończyła się nasza passa 6 wygranych z rzędu. Niestety ostatnio prześladuje nas ogromny pech, bo wielu zawodników wypadło z różnych powodów. Gramy praktycznie bez ławki rezerwowych a na dzisiejsze spotkanie musieliśmy zgłosić dwóch graczy. Nasza młodzież spisała się dobrze, ale bez kluczowych zawodników nie udało się wygrać. Nasza drużyna charakteryzuje się tym, że nigdy się nie poddaje - powiedział Krzysztof Kowalczyk, prezes i zawodnik Sony Nowe Miasto, który również nie mógł zagrać z powodu kontuzji.
Jakby kontuzji było mało to w trakcie gry z meczu Ostrovią, plac musieli opuścić Maciej Załęcki i Piotr Russek. Być, może losy meczu potoczyłyby się inaczej, gdyby w pierwszej połowie sędzia choć raz zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego w spornych sytuacjach w polu karnym gości. Teraz przed Soną w ostatniej kolejce rundy jesiennej, spotkanie z wiceliderem zespołem Narew 1962 Ostrołęka, który dzisiaj przegrał z MKS Ciechanów czyli zespołem, który nie tak dawno musiał uznać wyższość Sony u siebie.