Do tej pory odwiedził już kilkadziesiąt krajów europejskich i azjatyckich. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na podróże wydaje „grosze”.
Michał Biliński, płońszczanin, pasję do przemieszczania się autostopem odkrył już w liceum, kiedy chciał dostać się do Warszawy. Kolejne wyjazdy były już dużo bardziej skomplikowane.
- Któregoś razu znajomi mi zaproponowali: Michał, jedziesz z nami autostopem do Wenecji? Pamiętam, że to był piątek a ja mówię tak: w sumie to czemu nie? A oni na to: To jedziemy w niedzielę. Pomyślałem, że może być ciężko, ale mieliśmy jechać we trójkę. No i pojechaliśmy. Tak naprawdę była to moja pierwsza wyprawa autostopem za granicę, trwało to ogólnie tydzień i zwiedziliśmy 5/6 krajów. Plus jest taki, że ta wycieczka kosztowała mnie równe 150 zł - wyjaśnia Michał Biliński.
Podróże autostopem wiążą się z wieloma trudnościami, ale końcowy efekt uświęca podjęte starania.
- Jak już gdzieś jesteś to nie zastanawiasz się cały czas czy coś ci się stanie, czy ktoś cię napadnie/okradnie. Szczerze mówiąc niewiele masz i z niewielu cię można okraść. Po drugie, nie zastanawiasz się nad tym. Masz większe zmartwienia np. gdzie stanąć na wylotówce albo gdzie będzie nocleg, bo bardzo często śpimy w namiocie gdzieś w parku lub na stacji benzynowej, jeśli nie dojechaliśmy do celu. Tak to wygląda. Nagle wszystkie twoje plany, które układałeś się rozmywają, bo pewnych rzeczy nie jesteś w stanie przewidzieć. Szczerze mówiąc to właśnie jest najfajniejsze, bo żyjesz chwilą - stwierdza płońszczanin.
Pełna rozmowa z Michałem Bilińskim dostępna jest poniżej, ale temat autostopowych podróży kontynuować będziemy w piątek o 10:30.