Pasażerski ruch lotniczy w Polsce zamarł z powodu pandemii koronawirusa a skutki odczuwają między innymi lotniska. „Nie jesteśmy jeszcze w sytuacji, w której powinniśmy ogłosić upadłość, ale pod koniec lipca może do tego dojść” - mówił Marcin Danił, wiceprezes Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin, w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Pomoc w ratowaniu portu deklaruje także samorząd Mazowsza, o czym mówił w czasie wtorkowej konferencji prasowej marszałek Adam Struzik.
- Szukamy własnych możliwości wsparcia dla tego lotniska, żeby po prostu przetrwało. Zrobimy wszystko, żeby Modlin nie upadł i jeśli tylko ruch lotniczy wróci, to żeby to był port, który zacznie operować jako jeden z pierwszych w Polsce – stwierdził marszałek.
Lotnisko w Modlinie ma do spłacenia ok. 90 mln zł tytułem obligacji. Samorząd województwa mazowieckiego, jako gwarant emisji, wciąż szuka różnych źródeł wsparcia np. kredytów i pożyczek, aby zapewnić ciągłość funkcjonowania portu.
- Spółka Port Lotniczy Modlin będzie występowała do Rządu o pomoc w ramach Tarcz Antykryzysowych – zapewnia Adam Struzik – Skorzystamy z każdego mechanizmu zarówno własnego wsparcia i ze wsparcia z poziomu rządowego. Po pierwsze chcemy żeby spółka przetrwała, a po drugie jak najszybciej będzie to tylko możliwe wznowiła ruch. Ja jestem optymistą, bo uważam, że jeśli ma się takiego przewoźnika, który potrafił operować na poziomie 3 mln pasażerów, to jeśli on wróci, to najszybciej przywrócimy ruch właśnie tanich linii lotniczych – zapewnia marszałek.
Maksymalna przepustowość lotniska w Modlinie, na początku funkcjonowania, oceniana była na ponad 2 mln osób rocznie. Obecnie jest to już około 3,5 mln osób rocznie.