Początek września w ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt "Sowi dwór" w Jarocinie (gm. Baboszewo) to okres zmian, pojawiają się nowi pensjonariusze, a część starych opuszcza ośrodek, jak chociażby bociany. Są jednak i takie zwierzęta, które ośrodka już nigdy nie opuszczą.
- W ostatnim czasie trafił do nas kruk, który nie chodzi, przywieziono go nam z okolic Mławy, uratował go człowiek, który zgłosił go do nas po tygodniu leczenia, gdy weterynarz powiedział, że kruk już nie będzie chodził. Tydzień temu odleciały 2 nasze bociany, które wychowaliśmy od pisklaka. Został jeden, ten który ma amputowaną nogę, i jest naszym stałym pensjonariuszem. Mamy puszczyka, który miał amputowane skrzydło i już zostanie u nas w ośrodku - opowiada Jakub Walicki z ośrodka "Sowi dwór".
Jesienią najwięcej zgłoszeń dotyczy bocianów, które już wyleciały z gniazd, ale jeszcze nie odleciały na zimę. Ludzie biorą je za chore lub niepełnosprawne i dzwonią do ośrodka.
- Odbieramy dużo takich telefonów, dotyczących bocianów, które chodzą po polach, ćwiczą latanie, które jeszcze nie odleciały. My uspokajamy, żeby dać im szansę, że one jeszcze są na tyle młode, że nie odlatują w tej chwili, natomiast muszą gdzieś się nauczyć i polować, i obyć ze światem. Zostawiamy takie boćki i umawiamy się na kontakt, gdyby naprawdę nie odleciały do końca października - wyjaśnia Jakub Walicki.
Na okres jesienno-zimowy ośrodek potrzebuje przede wszystkim zboża, kukurydzy (dla zimujących saren i innych zwierząt), oprócz tego wkłady do klatek, a także rękawiczki nitrylowe.
Wszystkich, którzy chcieliby wspomóc ośrodek, prosimy o kontakt przez stronę facebookową: https://www.facebook.com/osrodeksowidwor